poniedziałek, 2 maja 2016

Od Beather "Nowe miejsce, ale stare nawyki" Do Anabeth

Las... miejsce za którym nie przepadam. Ale cóż... czasami trzeba się oswoić z nowym miejscem. Będę szczera. Nie za bardzo rozumiałam czemu rodzice widzieli taki wielki potencjał u An... jesteśmy bliźniaczkami! Też byłam mądra, ale oczywiście ona musi być w centrum uwagi. Jasne jeszcze została Alfą "bo tego chcieli nasi rodzice" codzienna jej wymówka. Nie mówię, że jej nienawidzę. Kocham ją, ale nie pojmuję tego co w niej widzieli.
- Beath!!!!! - rozmyślania przerwały mi krzyki An i upadek na mnie.
- An znowu...? - wymamrotałam.
- Znowu...? Nie uśmiechnęłaś się nawet? - spytała patrząc na mój pysk.
- A mam powód? - podniosłam brew. Wstaliśmy - tylko nie mów, że to zrobiłaś specjalnie.
- Nie - powiedziała - goniłam motyla - powiedziała rozglądając się - wzięłam głęboki wdech. Tia... naprawdę nie rozumiem.
- Sis wszystko gra? Wyglądasz na przygnębioną - spytała patrząc na mnie.
- Zawsze taka jestem. W przeciwieństwie do ciebie jestem... mniej zabawowa.
- Uśmiechnij się! - krzyknęła. Odwróciłam wzrok i poszłam przed siebie jak zawsze ze swoją poważną miną.
- Bethi? - spytała podchodząc do mnie.
- Nie ważne - szybko odpowiedziałam na jej niezadane pytanie - jest mi tak samo ciężko jak tobie bez rodziców.
- Mamy siebie nie? - lekko się uśmiechnęła, gdy szliśmy w stronę naszej watahy. Przywitał nas Cookie. Jeden z pierwszych wilków jakie tu dołączyły. Młody i mądry.
- Chociaż raz nie kłam - powiedziała Anabeth. Patrzyłam przed siebie nadal z poważną miną.
- Nie kłamię siostro... - zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech - nigdy Cię nie okłamałam... jeszcze.
- Jeszcze - podkreśliła to słowo. Popatrzyłam na nią. Urodziła się pierwsza, może dlatego coś w niej widzieli... We mnie chyba nic nie widzieli...
- Daj spokój - otworzyłam oczy i się zatrzymałam - idź załatw swoje obowiązki... - odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę lasu. Co oni widzieli w niej tak dużego, że mnie ignorowali? No dobra ojciec tam dwa razy w tygodniu poświęcił mi czas. Ale ONA byłam w centrum uwagi. Gdziekolwiek mnie nie ma tylko Ona. Ona, ona, ona... mogę tak w kółko.
- Beath czekaj! - krzyknęła Anabeth biegnąc w moją stronę. Oczywiście znowu musiała na mnie wpaść...
Przypomnijcie mi jakim cudem ja z nią wytrzymuje?

<An? xD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz